Na temat konfliktów rodzinnych zakończonych rozwodem popełniono już wiele publikacji. Często czytamy również o przyczynach rozwodów.
W mojej ocenie bardzo ważnym tematem, związanym z rozwodami, o którym warto pisać i rozmawiać jest proces, który nazywam „ prozą życia w związku małżeńskim ”, w wyniku którego doświadczając braku kobiecej asertywności, my kobiety zatracamy poczucie własnych wartości zapominając o naszych życiowych wartościach.
Zaczyna się niewinnie wychodząc za mąż wchodzimy w rolę tak zwanej dobrej żony, dobrej matki podejmując jednocześnie wyzwania zawodowe. Ale czy właśnie tego chcemy dla siebie ? Jeśli tak, jeśli jest to nasz świadomy wybór zgodny z naszymi wartościami to SUPER i ja to szanuję. Niestety bardzo często tak nie jest, ponieważ żądzą nami stereotypy, prawdy i przekonania naszych matek, babć, naszych najbliższych, ludzi z naszego otoczenia.
Poddajemy się oczekiwaniom innych i realizujemy ich potrzeby, zapominając o sobie. Brak adekwatnej oceny naszej rzeczywistości sprawia, że nie mamy poczucia sprawczości, mamy skłonności do ulegania stereotypom oraz ograniczającym nas przekonaniom.
Dlaczego tak się dzieje ? Prawda jest taka, że tak jest łatwiej, wygodniej, bowiem świadome wyrażanie siebie nie jest łatwe, jest źle oceniane przez nasze otoczenie, co więcej, często jest postrzegane jako niezdrowy egoizm, wyniosłość, zarozumiałość, fanaberia, „ Poprzewracało się Babie w …. ” słyszymy. Jeszcze całkiem niedawno obowiązywało przecież przekonanie, że małżeństwo jest instytucją powoływaną do życia w celu wychowania dzieci, wspólnej pracy na rzecz rodziny, przy czym to mężczyzna był głównie zobowiązany do zarabiania pieniędzy, a rolą kobiety było przede wszystkim dbanie o dom, męża i dzieci. Każdy wiedział jakie ma obowiązki i zadania do realizacji w tej „ instytucji ”. Małżonkowie byli partnerami życia, ale namiętne miłości i własne potrzeby realizowali „ po cichu ” głównie poza małżeństwem. Proste. Oczekujemy dziś od mężczyzny by był naszym przyjacielem, wspierał nas finansowo, zapewniał poczucie bezpieczeństwa, był namiętnym kochankiem i pozwalał nam na samorealizację. Wiele z nas jednak jeszcze dziś słyszy : „ Kochanie, nie zaprzątaj sobie swojej pięknej główki finansami. Ja wszystko ogarniam, Ty tylko masz dbać o nasz dom i dzieci. ”